Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. I kochaj siebie – jak bliźniego swego!

Do tej sentencji – „pokochaj samego siebie” – często podpina się przeróżne treści. Jest to popularne wyrażenie, nieprawdaż? Jego ukryty sens może brzmieć tak: rozpieszczaj siebie, nie zwracaj uwagi na otoczenie. Często to właśnie zaleca się ludziom zakompleksionym i niepewnym siebie. Jednak jak można kochać samego siebie, gdy człowiek nie wie, kim jest? I czy zawsze „miłość” oznacza popuszczanie swoim słabostkom? Czy kochając swoje dziecko, pozwolisz mu na jedzenie wszystkiego, co tylko ono chce i w jakich tylko chce ilościach? Jeśli rzeczywiście kochasz swoje ciało, to czy możesz prowadzić niezdrowy tryb życia, próbując zadowolić wszystkie jego zachcianki?

Poniższy artykuł pomoże w lepszym rozeznaniu na temat miłości do samego siebie; pomoże też rzeczywiście pokochać samego siebie i stać się człowiekiem harmonijnym.

Kim jestem?

W jaki sposób człowiek może pokochać bliźniego swego jak siebie samego, jeśli nie potrafi on prawdziwie kochać siebie? W celu nauczenia się miłości do samego siebie proponuję zastanowić się nad tym, co tak naprawdę oznacza to pytanie. Kogo kochamy, kiedy mówimy, że kochamy samego siebie? Kim jest ten „ja”? Czym jest miłość tak naprawdę? Jak możemy pokochać siebie?

„Ja” – jest częścią tego Wszechświata, jest cząstką Boga. W każdym z nas tkwi pewien boski początek – jest to nasza dusza, która pochodzi od Boga i jest Jego częścią. Jeśli wszyscy pochodzimy z jednego źródła i wszyscy jesteśmy duszami, to wynika z tego, że jesteśmy sobie równi i stanowimy jedność na poziomie eterycznym.

Bóg jest naszym punktem jedności i połączenia; przejawia się w każdym z nas. Jeśli kogoś nie kochamy (bądź to siebie lub inną osobę), to oznacza, że nie kochamy też Boga. Żeby pokochać siebie i bliźniego, cały ten świat z każdymi jego sytuacjami, należy widzieć Boga we wszystkim i we wszystkich, WŁĄCZAJĄC W TO SIEBIE. Za wszystkim tym stoi Bóg, który chce dla nas tylko miłości, niczego innego. Miłość jest tym właśnie klejem, który to wszystko łączy.

Główny cel naszej duszy tkwi w połączeniu się z Twórcą i w powrocie do Niego. Ale jest to niemożliwe bez miłości do Niego. Przychodzimy do tego świata, żeby się nauczyć miłości i poczuć miłość do Boga doświadczaną przez formy tego świata. Czy chciałbyś objąć się z kimś, kogo nienawidzisz? Jeśli kogoś kochasz, chcesz się z nim połączyć i scalić. Tak się właśnie dzieje w przypadku objęć zakochanych w sobie ludzi.

O Miłości bezwarunkowej

Zapytacie pewnie: „Jeśli mam kochać wszystkich, to w jaki sposób mogę pokochać mordercę?”

Łatwo jest kochać kogoś, kto nas przez cały czas głaszcze po główce, nie wymaga to wielkiego wysiłku. Jednak znacznie trudniej jest pokochać tych, którzy zadają nam ból. Przecież prawdziwa miłość nie stawi żadnych warunków i nie działa na zasadzie korzyści.

Bóg nas kocha oraz bezwarunkowo przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Robi wszystko, żeby przybliżyć nas do Niego, rozwija w nas uczucie miłości. To już jest kwestia naszego wolnego wyboru: co wybierzemy w momencie bólu – czy wybierzemy miłość, czy też nienawiść, dumę, rozdrażnienie, gniew, obwinianie innych ludzi, przygnębienie itd.

Proszę sobie wyobrazić dziecko, które chce poszperać w gniazdku. Oczywiście chce ono, aby rodzice pozwolili mu na to, bo przecież popatrzenie na dwie dziureczki w ścianie i zbadanie tego zjawiska jest niezmiernie ciekawe. Jednak rodzic wie lepiej, czy dziecko powinno tam się zbliżać, czy też nie i nie pozwala mu na to. Gdy dziecko pobiegnie w kierunku gniazdka, to rodzic podbiegnie i odciągnie je od prądu. Oczywiście, maluch zacznie płakać i będzie uważał, że rodzic go nie kocha, skoro postępuje tak niesprawiedliwie. Dziecko nie ma pełnego zrozumienia tego, co się dzieje. Nie posiada takiej samej wiedzy, jak jego rodzice i dlatego jego wnioski są ograniczone.

My również jesteśmy jak dzieci: nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji naszych pragnień, nie zawsze rozróżniamy, co jest dla nas dobre, a co złe. Bóg znajduje się na wyższej pozycji. Jest niczym rodzic, który wie, na co nam można pozwolić, a na co – nie, dla naszego własnego dobra. To się może wydawać niesprawiedliwe (z naszego punktu widzenia) i nawet może być przyczyną obrazy, gdy jesteśmy odpychani od kolejnego gniazdka, do którego tak bardzo chcemy się dostać. Jeśli nie przestaniemy się bić, wykłócać i nastawać na swoim, to czasami będzie nam dane wypróbować na sobie to, ku czemu tak bardzo dążymy. W ten sposób, gdy natkniemy się na kolejne gniazdko, poznamy skutki naszego uporu.

Bóg nie daje nam prób ponad nasze siły. Wszystkie próby istnieją dla rozwoju w nas miłości oraz zdolności do dostrzegania Boga we wszystkim, co jest, aby w końcu się z Nim połączyć. Cokolwiek się dzieje, dzieje się dla naszego dobra. Może to być nieprzyjemne dla naszego ciała i umysłu, ale jest to droga ku wyzwoleniu i oczyszczeniu naszej duszy.

Trzy etapy rozwoju Miłości bezwarunkowej:

1. Nauczenie się dostrzegania Boga we wszystkim, co się dzieje.

2. Przyjęcie i akceptacja każdej zaistniałej sytuacji.

Cokolwiek się dzieje, zawiera w sobie pewien ukryty sens, który dla człowieka może być często niezrozumiały. Wszystko się dzieje dla dobra i rozwoju osobowości harmonijnej i kochającej. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy jest to dla nas nieprzyjemna lekcja. Akceptacja zaistniałej sytuacji – jest lekcją pokory. Akceptując życie na płaszczyźnie wewnętrznej i emocjonalnej, możemy zmieniać zaistniałą sytuację w świecie zewnętrznym. Najważniejszym jest zachowanie poczucia miłości. Należy widzieć Twórcę we wszystkim, co się dzieje, nie ulegając rozdrażnieniu, nie wpadając w przygnębienie i nie obrażając się na nikogo.

3. Należy pokochać wszystko, co się wokół nas dzieje!

Wszystko dzieje się po to, abyśmy mogli widzieć Boga w każdej sytuacji i mogli Go pokochać.

Jeśli realizować te trzy punkty, to każda lekcja dla duszy będzie przyjemnością. Odrabiając taką lekcję, będziecie odczuwali miłość. Aby pokochać siebie i bliźniego należy kochać Boga. Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa i nieoparta na korzyści, przyjmuje wszystkich i wszystko.

Jeśli nie kochacie siebie, to tłumicie to, co Boskie w sobie. A jeśli nie kochacie inną osobę, to tłumicie to, co Boskie w kimś innym. Należy kochać i siebie i innych, akceptując innych bezwarunkowo i nie mając chęci korzyści oraz oczekiwań. Wszyscy jesteśmy cząsteczkami Boga. Należy kochać i szanować Boga w samym sobie oraz w innych ludziach i w odpowiedni sposób działać fizycznie.

Na obraz i podobieństwo Boga

W każdym człowieku istnieje mini-wszechświat na obraz i podobieństwo Wszechświata, w którym żyjemy. Istnieją w nas całe narody (komórki określonego rodzaju) i państwa (obszary określonych organów, w których żyją komórki). Składamy się z tych samych elementów, z których jest zbudowany ten świat. Każda komórka ma jakąś sobie tylko przypisaną rolę – jej przeznaczenie lub profesja, dla której została ona stworzona.

Dla przykładu weźmy komórki systemu immunologicznego. Stoją one na straży naszego organizmu. W naszym systemie immunologicznym są różne rodzaje komórek, które mają różne obowiązki. Niektóre, niczym policja, na początku rozpoznają „przestępcę” (którym może być dla przykładu wirus) i biją na alarm, inne śledzą „przestępcę” i zabijają go.

W naszych komórkach jest zapisany mechanizm poświęcenia samego siebie (samozniszczenia) dla uratowania całego organizmu. Zdarza się, że jakaś komórka zachoruje lub ulega katastroficznym zniszczeniom, albo się zestarzała i musi zwolnić miejsce dla nowej komórki. Jeśli stara komórka będzie kontynuowała rozmnażanie się, to jej potomstwo będzie złej jakości i później zaszkodzi całemu organizmowi. Uszkodzona lub stara komórka „rozumie”, że będzie musiała poświęcić swoje życie dla dobra organizmu i z łatwością zrobi to.

Inny przykład: gdy u dziecka w łonie matki rozwijają się paluszki, to początkowo między palcami tworzą się błonki, coś w rodzaju płetw. Jednak po to, aby się uformowały normalne ludzkie palce, komórki, które tworzą te błonki, muszą umrzeć. Umierają same, a system immunologiczny sprząta ich resztki. To zjawisko jest znane w biologii jako „apoptoza”. Komórka „popełnia samobójstwo” dla dobra całego organizmu. Zaczyna się rozpadać i zachowuje się tak, jakby wystawiała na sobie „znak”, która przywołuje system immunologiczny, żeby ją zabić i oczyścić miejsce dla nowych komórek.

Nasze komórki potrafią żyć bardzo harmonijnie same ze sobą, z ich otoczeniem oraz z całym organizmem. Każda komórka dba o siebie i o inne komórki. Wydziela substancje, które częściowo pożytkuje sama, częściowo oddaje „sąsiadom” i komórkom z innych organów oraz systemów. Dla przykładu komórka wydziela sok trawienny, który jest niezbędny dla utrzymania życia w całym organizmie. Po to, aby wykonać to zadanie, komórka również powinna dbać o samą siebie.

Organizm dba o komórkę, zapewniając jej tlen, pożywienie oraz inne substancje, zabiera jej odchody. A komórka przyjmuje troskę, którą ją otacza organizm. Jeśli komórka będzie tylko i wyłącznie służyła innym, nie przyjmując tego, co jej daje organizm, to taka komórka zginie. Jeśli wyrzeknie się służenia i rozpocznie życie tylko dla siebie samej, zamieni się w komórkę nowotworową, która potrafi tylko konsumować. Większa ilość takich komórek tworzy już nowotwór i im wyższy jest poziom ich konsumpcji, tym bardziej złośliwy będzie ten nowotwór.

Dlatego też rak, przede wszystkim, jest chorobą egoizmu, koncentracji na sobie samym oraz na swoich potrzebach. Jest swojego rodzaju następstwem nieharmonijnego stosunku do siebie oraz do społeczeństwa. Izolując samego siebie od Wszechświata i przestając odczuwać z nim więź, człowiek staje się komórką rakową. Egoizm oraz konsumpcja nie doprowadzą do niczego dobrego. Chociaż początkowo komórka nowotworowa, podobnie jak ludzki odpowiednik egoista – konsumpcjonista w porównaniu z innymi komórkami w organizmie może wygrywać oraz doznawać większej rozkoszy. Jednak w efekcie to zabija cały organizm i taka komórka umiera wraz z nim. Wszystko to, co jest pochodnią egoizmu, jest niszczące.

Przyczyną poważnych problemów również może się stać przesadny altruizm, źle przez człowieka zinterpretowany. Tak się często dzieje z ludźmi, którzy poświęcili całe swoje życie komukolwiek bądź czemukolwiek ze szkodą dla swoich własnych potrzeb oraz pragnień. Pod koniec życia tacy ludzie mogą zachorować na raka lub doznają innych ciężkich chorób. Gdzie tu logika?

Egoizm i konsumpcja

Proszę się zastanowić, kogo tacy ludzie stworzyli za pomocą tego, że poświęcili mu całe swoje życie? Stworzyli egoistę i człowieka przez cały czas konsumującego. Jeśli ktokolwiek sprzyja pojawianiu się pasożytów wokół siebie, to stwarza on tym samym nieharmonijną przestrzeń zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz siebie. Zachowują się niczym komórki nowotworowe sprzyjające rozwojowi nowotworu, naruszając przy tym harmonię i zdrowie w organizmie.

Tak przy okazji, tacy przesadni altruiści często wewnątrz siebie duszą wiele obrażania oraz rozdrażnienia w kierunku ludzi, którzy nie wystarczająco ocenili ich pomoc oraz uporczywe pragnienie „dogonić kogoś i uczynić dobry uczynek”. Współcześni badacze doszli do wniosku, że obraza jest jednym z najważniejszych przyczyn powodujących raka oraz inne poważne schorzenia. Aby się obrazić na kogoś, należy uzbierać w sobie dosyć dużo dumy, a duma jest następstwem egoizmu i dużej koncentracji na sobie samym.

W nas żyje cały świat! To właśnie w nas komórki obcują ze sobą za pomocą elementów chemicznych oraz harmonijnie współistnieją, spełniając swoje przeznaczenie. Jeśli każda komóreczka w naszym ciele potrafi żyć harmonijnie i dla dobra całego organizmu, jednocześnie nie zapominając o swoich potrzebach, to dlaczego my zapomnieliśmy o tym, jak to się robi? Ten potencjał jest w nas włożony na poziomie komórkowym. Musimy tylko przestać przeciwstawiać się naturalnemu nurtowi życia, wewnętrznie otworzyć się na Wszechświat oraz zacząć harmonijne życie.

Altruizm powinien przewyższać nasz egoizm. Komórka rodzi się po to, aby służyć całemu organizmowi, a nie sobie samej. Jednak po to, aby mogła ona służyć, nie powinna ona też zapominać o sobie.

Jak można zrozumieć, że człowiek rzeczywiście kocha samego siebie?
  1. Jasno zdaje sobie sprawę, że jest wieczną duszą, która od czasu do czasu wciela się w tym świecie materialnym dla przejścia określonych lekcji oraz przerabiania karmicznych następstw wcześniejszej działalności.
  2. Taki człowiek traktuje swoje ciało z miłością, szacunkiem i troską. Prowadzi zdrowy tryb życia, poprawnie się odżywia. Dusza, która się zachowuje w podobny sposób, jest podobna do dobrego kierowcy, który bardzo uważnie dba o stan swojego auta.
  3. Dla takiego człowieka nie stwarza trudności poproszenie o cokolwiek, jeśli to jest dla niego niezbędne i odmówienie czegokolwiek, jeśli nie jest on w stanie komukolwiek pomóc. Mówi „nie”, gdy wie, że spełnienie tej prośby będzie wielce nieporęczne dla niego, jego rodziny lub dla innych ludzi. Jeśli oczywiście nie jest to sprawa życia i śmierci. Nie wstydzi się wyznaczać cenę za swoją pracę i brać za nią opłatę.
  4. Nie pozwala na chamskie i pozbawione szacunku obcowanie z nim i sam, z kolei, opiera swoje kontakty z innymi ludźmi na szacunku oraz grzeczności. Unika krytyki, obwiniania oraz szczególnie osądzania zarówno siebie, jak i innych ludzi. Nie próbuje się usprawiedliwiać.
  5. Sam planuje oraz tworzy swoje życie, z uwagą odnosi się do zdania innych ludzi oraz ich rad, ale decyzje podejmuje samodzielnie.
  6. Dba o swój czas, gdyż rozumie, że tę sekundę, która przed chwilą minęła, już nie da rady odwrócić nawet za miliony dolarów. Unika pustego i pozbawionego sensu spędzania czasu.
  7. Przez cały czas zajmuje się samokształceniem i samorozwojem. Potrafi i lubi przebywać w samotności, nie jest zależny od tłumu, telewizora lub internetu.
  8. Jego stosunki i kontakty z innymi ludźmi są budowane na zasadzie: „ty wygrywasz – ja wygrywam” albo wcale między nami nie ma żadnego kontaktu. Jest to postawa „jestem ok – ty też jesteś ok”.
  9. Żyje świadomie, nie bierze udziału w grach manipulacyjnych. Nie gra roli ratownika, ofiary albo agresora.
  10. Akceptuje siebie takim, jakim jest. Nie unosi się z powodu swoich zalet ani nie ma kompleksów z powodu swoich wymyślanych bądź prawdziwych wad. Jednocześnie pracuje nad słabą stroną swojego charakteru, rozwija swoje mocne strony i talenty.
  11. Robi w życiu to, co mu się podoba, zgodnie ze swoimi talentami oraz naturą psychofizyczną. Ważnym dla niego jest robienie czegoś, co wnosi dobro w życie innych ludzi, uszczęśliwia ich oraz przyczynia się do ich zdrowia.
  12. Jest świadom Boskiego początku w sobie i tego, że jest cząstką Jedynego Ducha. Widzi we wszystkich ludziach dookoła niego przede wszystkich ich duszę. Jego miłość do siebie samego przejawia się w tym, że bezwarunkowo kocha wszystkich. Również kocha Boga. Wie, że najwyższym przejawem miłości do siebie samego jest skromna służba światu bez chęci korzyści oraz oczekiwań.

Rami i Marina Bleckt

 

Jeśli znalazłeś błąd w pisowni, powiadom nas, zaznaczając ten tekst i naciskając Ctrl+Enter.

komentarze 2

  • Rekin Anunak pisze:

    Miłość to wiedza czyli ewolucja, LOVE od tyłu EVOL , a nie kochanie sytuacji i dostawania w pierdol bo gówno się wie, wykorzystywanie przez kogoś a tak wygląda wkręt kochaj wszystkich ?/?/??/??/? istnieje jeszcze zło ale o tym ludzie zapominają czyli ciemność , miłość – światło

    • Violeta Januszkiewicz Lernacin pisze:

      Kochać nie oznacza godzenia się na wykorzystywanie albo przemoc. Czasami kierując się właśnie miłością można i należy komuś odmówić albo uciąć znajomość. Zresztą kategorie dobra i zła też są względne, bo to też kategorie naszego materialnego umysłu.

Pozostaw odpowiedź Violeta Januszkiewicz Lernacin Anuluj pisanie odpowiedzi