Siergiej Nikołajewicz Łazariew pochodzi z Moskwy, jest autorem serii książek “Diagnostyka karmy” i znanym na całym świecie bioenergoterapeutą i badaczem. Już piętnaście lat temu stał się sławny dzięki swojej umiejętności dokładnej diagnostyki stanu zdrowia człowieka, widzenia aury jego organów i leczenia ludzi przy pomocy rąk. Jednak w czasie późniejszym zrezygnował z tej praktyki, gdyż zauważył, że pole oddzielnego organu oraz ciała jest formowane za pomocą karmy człowieka. Z kolei karma bezpośrednio zależy od światopoglądu, charakteru i uczynków. Jeśli tylko mechanicznie oczyszczać pole człowieka, to na początku może to przynieść dobre rezultaty, ale jeśli przy tym charakter człowieka nie ulega zmianie, to nieco później może się to przejawić w postaci poważnego nieszczęścia i choroby zarówno dla uzdrowiciela, jak i dla pacjenta. Stworzył jasno określony system, dzięki któremu człowiek może samodzielnie oczyścić swoją aurę i wyzdrowieć. Samodzielnie uporał się z nowotworem, jak również pomógł w osiągnięciu tego wielu innym ludziom.
Pokrótce jego postulaty brzmią następująco: najważniejszą rzeczą jest to, ile człowiek ma Miłości w swojej Duszy i w jakim stopniu kieruje się on Miłością Bezwarunkową w swoim życiu. Wszystko to, co człowiek czyni nadrzędnym od Miłości do Boga, przynosi mu nieszczęścia i w efekcie człowiek to traci. Postulaty Łazariewa są bardzo podobne do tego, czego nas uczy psychologia wschodnia, większość religii oraz szkół filozoficznych. W czasie jego rzadkich wizyt w Izraelu przez wiele godzin rozmawialiśmy na ten temat. Podczas jego ostatniej wizyty, przeznaczyłem kilka dni na odpoczynek i w spokojnej atmosferze, obok Morza Martwego rozmawialiśmy na wiele interesujących nas tematów. Łazariew okazał się nadzwyczaj ciekawym rozmówcą, z bardzo szerokimi zainteresowaniami i człowiekiem, który potrafi słuchać i jest otwarty na wszystko, co nowe. W pewnym momencie zapragnąłem, aby część omawianych przez nas tematów była również usłyszana przez innych ludzi. Zaproponowałem mu wywiad, na który on przystał (co robi bardzo rzadko). Usiedliśmy w aucie, włączyłem dyktafon i zacząłem zadawać pytania, które moim zdaniem mogą również zainteresować naszych czytelników. Przepiękne krajobrazy Pustyni Judzkiej nastrajały nas filozoficznie…
Rami Bleckt: Co, Pana zdaniem, jest konieczne, aby człowiek chciał się zmienić?
Siergiej Łazariew: Aby zmienić samego siebie, człowiek powinien potrafić powstrzymywać swoje pragnienia. Wszystkie systemy są skierowane na spełnianie ukrytych pragnień ludzkich, co oznacza, że blokują one jego możliwość przemian już na samym starcie. Właśnie dlatego człowiek czyta na ten temat ogromną ilość książek, ale nie przynosi to żadnego pozytywnego rezultatu, tylko na odwrót jest coraz gorzej. Tak, taki człowiek może przekonać samego siebie do czego tylko chce, ale poziom jego energetyki staje się coraz słabszy. Człowiek może pracować na poziomie zewnętrznym przez miliony lat, i wcześniej czy później, te zmiany zaczną przechodzić również na poziom głębszy. Właśnie dlatego lepiej jest zmieniać samego siebie na poziomie wewnętrznym, jednak nie każdy jest na to przygotowany. Wielu z nas jest gotowych na każdy rodzaj bohaterstwa zewnętrznego, po to, tylko aby nie pracować nad zmianą samego siebie na poziomie wewnętrznym. Widzę jak działa ten mechanizm na mnie samego. Całkiem niedawno zrozumiałem, że nie można mieć nadziei na to, że otrzymamy coś za nic. Zawsze chciałem kupić coś, co jest tańsze i lepsze. Niedawno jednak przyznałem się przed samym sobą do tego, że liczenie na dobre i tanie rzeczy jest rodzajem wampiryzmu. Oznacza to, że zapłacę mniej pieniędzy, niż jestem winien za określoną rzecz, a więc “ukradnę” pozostałą kwotę skądś indziej.
Rami Bleckt: Podczas jednego z pierwszych wykładów w Izraelu mówił Pan o tym, że Izrael jest trzykrotnie bardziej niż normalnie “przywiązany” do idei dobrobytu.
Siergiej Łazariew: Tak, ale to było jeszcze przed tymi wszystkimi sprawami, przed intifadą.
Rami Bleckt: Teraz mówi już Pan o tym, że sytuacja jest znacznie lepsza…
Siergiej Łazariew: Tak jest, ogólnie rzecz biorąc.
Rami Bleckt: Mam nadzieję, że sytuacja się zmieniła dzięki Pana działalności. W ostatnich czasach Pana książki cieszą się dużą popularnością wśród czytelników.
Siergiej Łazariew: Chodzi o to, że rzeczywiście istnieje pewne oddziaływanie na polu energetycznym. Jeśli nawet nieduża grupa ludzi jest gotowa na przyjęcie tej informacji, to ten rezonans jest odczuwalny na planie niematerialnym.
Rami Bleckt: Czy może Pan opowiedzieć o tym, w jaki sposób doszedł Pan do określonych wniosków i jak to się stało, że zajmuje się Pan tym, czym się zajmuje?
Siergiej Łazariew: Co oznacza “doszedłem do wniosków”? Że ktoś wziął człowieka za rękę i przyprowadził go gdzieś? Gdy siła intuicji działa bez przerwy, widać, jak rządzi nami sytuacja. Co oznacza, “doszedłem”? Przez cały czas jestem w drodze!
Rami Bleckt: Czy jest Pan powiązany ze światem nauki?
Siergiej Łazariew: Naukowy punkt widzenia to baza doświadczalna, jak na przykład na uniwersytecie. Jest to przyzwolenie na prowadzenie badań. Wszystkie badania naukowe to przede wszystkim ogromna rutyna, i zazwyczaj badania naukowe są wykorzystywane dla obrony tytułu naukowego, a wcale nie dla postępu. Postęp jest dokonywany za pomocą prostych urządzeń, na podstawie przedstawienia nowego konceptu. Później, gdy już pewna idea zostanie zatwierdzona, dochodzi do przedstawienia dowodu, który potwierdza jej prawdziwość w praktyce. Odkrycie naukowe od dawna istniało, musimy je tylko zatwierdzić za pomocą bazy materialnej. Te wnioski, do których doszedłem w ciągu dziesięcioletniej pracy, są obecnie opracowywane przez współczesną naukę. Obecnie naukowcy, psychologowie, fizjolodzy itd, bronią swoich prac naukowych na podstawie moich koncepcji filozoficznych. Po co mam się upierać, że odkryłem te lub inne mechanizmy, gdy istnieją ludzie, którzy zrobili to skuteczniej. Do mnie należy odkrycie tych koncepcji, a oni, po przeczytaniu moich książek zaczynają za pomocą nauki udowadniać moje badania. Oczywiście, że są oni odkrywcami, ponieważ udało im się to odkryć za pomocą podejścia naukowego. Mają wszelkie prawa na to, aby nazywać się odkrywcami w tych dziedzinach, mimo że na samą ideę nie można wynaleźć patentu.
Na przykład, udało mi się odkryć, że dziecko zmienia swoją płeć podczas pierwszych miesięcy ciąży — w tamtych czasach było to rzeczą nie do pomyślenia. Pewna grupa uczonych w Ameryce niedawno przeprowadziła badania i udowodniła moją tezę w sposób naukowy. Później mówiłem też o tym, że nasz układ pokarmowy absorbuje informacje. Znowu byłem oskarżany o mówienie bzdur. Jednak obecnie udowodniono, że układ pokarmowy i żołądek są niczym duże ośrodki nerwowe, a splot słoneczny działa jak nasz drugorzędny, a czasami nawet pierwszorzędny mózg. Współcześni naukowcy posiadają urządzenia i technologię, ale nie sam mechanizm zrozumienia tej idei. Właśnie dlatego wydaje mi się, że taki podział ról nie jest złym układem.
Rami Bleckt: Tak czy inaczej, nauka zajmuje stanowisko coraz bardziej idealistyczne.
Siergiej Łazariew: Wydaje mi się, że w tym wypadku nie o to chodzi, tylko o jej wkraczanie w sferę, którą od dawien dawna rządziła religia. Gdy wychodzimy na poziom badania sfery niematerialnej, to w efekcie widzimy, że i nauka i religia działają razem. Jest to taki temat, gdzie zarówno religia, jak i nauka zajmują miejsce drugorzędne. Religia wyprowadzała swoje wnioski za pomocą mistyków i badaczy, którym udawało się przedostać do strefy niematerialnej. Jednak w czasach obecnych nauka posiada odpowiedni sprzęt. Tylko że wnioski naukowe i religijne są praktycznie jednakowe.
Ggdy wkraczamy do obszaru subtelnego, niematerialnego, to się okazuje, że nauka i religia działają razem.
Rami Bleckt: Główny Pana wniosek mówi o tym, że podstawowym celem życia ludzkiego jest miłość do Boga. Gdy człowiek zaczyna stawiać jakiekolwiek wartości w swoim życiu wyżej niż Miłość Boska, miłość bezwarunkowa, oznacza to, że Wszechświat go w taki lub inny sposób zechce czegoś nauczyć. Przychodzimy do tego świata tylko dla nagromadzenia i rozwoju tej Boskiej Miłości. Jednak dla wielu ludzi nie jest to do końca jasne…
Siergiej Łazariew: Wszystkie nasze cele można sprowadzić do jednego. Jeśli nasz główny cel życiowy nie odpowiada głównemu celowi całego Wszechświata, to skutkiem tego może być usunięcie takiego “wybrakowanego towaru”. Jest to proces naturalny. Komórka pracuje na spełnianie swoich potrzeb życiowych i myśli tylko o sobie, jednak polecenia organizmu wykonuje bez sprzeciwu, nie rozumiejąc ich do końca i nie żądając wyjaśnień. Wykonuje rozkaz, bo po prostu tak musi zrobić. Dokładnie tak samo powinien postępować człowiek, mając do czynienia z Boską Logiką. Jeśli jest ona niezrozumiała, to przecież wcale nie oznacza, że należy się jej wyrzekać.
Rami Bleckt: Wiele ludzi przed przeczytaniem Pana książek w ogóle nie wierzyło w Boga. Gdy taki człowiek czyta o tym, że musi on pokochać Boga, to dla niego brzmi to zbyt abstrakcyjnie. Czasami słyszałem nawet, że ludzie mówili: “żeby kochać Boga, trzeba mieszkać gdzieś w klasztorze”.
Siergiej Łazariew: W ludzkiej miłości, miłości do pieniędzy, do jedzenia albo do innego człowieka — zawsze istnieje element miłości do tego, co jest Boskie. Każdy wektor naszego działania już zawiera w sobie wektor najważniejszy, najważniejsze sedno istnienia. Każda sytuacja, do której dochodzi we Wszechświecie, zawiera w sobie część przyczyny źródłowej. Chodzi mi o to, że o tyle, o ile człowiek i odczuwana przez niego miłość jest mniej zależna od pieniędzy, od dobrobytu i od jego pragnień — o tyle taki człowiek i jego miłość jest bliska miłości absolutnej, boskiej.
Rami Bleckt: Czyli miłość do Boga jest rodzajem połączenia z Absolutem, poczucie jedności i połączenia z Nim za pomocą miłości. Jak taka miłość wygląda?
Siergiej Łazariew: W miłości jest tym więcej elementu Boskiego, im mniej taka miłość stawia warunków i wymagań, im mniej kochający człowiek odczuwa lęków. Im w mniejszym stopniu taka miłość zrasta się z jej warstwami zewnętrznymi, tym lepiej. Na przykład, ktoś bardzo lubi pieniądze. Jednak pewnego dnia dowiaduje się, że został okradziony i gotówka zniknęła. Jeśli jest w stanie utrzymać w sobie ten stan miłości, to oznacza, że posiada on w sobie Miłość Boską, która w pewien sposób zamieniła się w miłość Boską z miłości ludzkiej. Jeśli taki człowiek po tym, jak stracił pieniądze, pobiegł i się powiesił, oznacza to, że jego miłość do pieniędzy była czystym przywiązaniem. Czyli chcę przez to powiedzieć, że miłość ludzka przede wszystkim składa się z przeróżnych przywiązań, z pragnienia konsumpcji, przeciągania kołdry w swoim kierunku. Miłość Boska składa się z oddawania. Im w większym stopniu coś dajemy i ofiarujemy, tym łatwiej jest nam poczuć Miłość Absolutną. Właśnie dlatego można przez milion lat toczyć wykłady na temat Miłości Bezwarunkowej dla człowieka skąpego, jednak nigdy on nie zrozumie, czym tak naprawdę ta miłość jest.
Człowiek odczuwa, czym jest Miłość Bezwarunkowa nie wtedy, gdy otrzymuje cokolwiek, a wtedy, gdy coś traci, zwłaszcza gdy traci swoje życie. Wielu ludzi w wyniku zbliżającej się śmierci zaczyna wierzyć w Boga i czuje, że właśnie ta niezrozumiała miłość do Stwórcy staje się ich rzeczywistością. Odczuwają, że ich codzienne życie staje się czymś bardzo iluzorycznym, a ich postrzeganie ludzkiej miłości albo przywiązania gdzieś znika. Właśnie dlatego śmiem twierdzić, że odczuwać rzeczywistą miłość może tylko taka osoba, która umie coś stracić i wyrzec się dóbr ludzkich. Taki człowiek potrafi przestrzegać postu, głodować, zaopiekować się innym człowiekiem, odczuwać większą przyjemność podczas oddawania czegokolwiek niż podczas brania. Dla takiego człowieka mityczna, niezrozumiała Miłość do Absolutu może się stać namacalną rzeczywistością. Gdy człowiek jest nastawiony tylko na branie, jeśli nie chce troszczyć się o innych ludzi, jeśli jego egoizm przeważa, jeśli jego głównym celem jest jego dobrobyt, kawałek jedzenia albo złota, to wtedy taki człowiek nie jest w stanie zrozumieć, czym jest Miłość do Boga.
Rami Bleckt: To, co Pan powiedział przed chwilą jest w zasadzie znane, jednak w Pana dziełach zauważyłem myśl, która wydala mi się rewolucyjna. Mówi Pan o tym, że człowiek może zajmować się praktykami religijnymi i duchowymi, być osobą bardzo uduchowioną i jednocześnie będzie to dla niego szkodliwe. W efekcie jego dusza, a później jego ciało ucierpią z tego powodu.
Siergiej Łazariew: Dusza nie będzie cierpiała z tego powodu, chodziło mi bardziej o to, że praktyki duchowe i religijne nie gwarantują czystości duszy. Wartości materialne (pieniądze, jedzenie) i boskie od dawien dawna były dla nas w pewnym stopniu przeciwstawne. Jednak wartości duchowe i boskie nigdy nie były i nie są sobie przeciwstawne. Każde, nawet najbardziej wzniosłe przeżycie duchowe, należy jednak do sfery wartości ludzkich, a co za tym idzie nie może być przyrównane do wartości boskich. Oznacza to, że mogą zachodzić tutaj podobne procesy. Gdy człowiek zaczyna ubóstwiać chleb albo pieniądze albo swoje zasady moralne — zaczyna to działać podobnie. Tylko wyrzec się pieniędzy i chleba jest znacznie łatwiej niż zrzec się swojej duchowości, zdolności i intelektu.
Rami Bleckt: Czyli innymi słowy, mówi Pan o tym, że rygorystyczne przestrzeganie określonych zasad religijnych i postępowanie zgodne z pewnymi zasadami ezoteryki może nam zaszkodzić…
Siergiej Łazariew: To nie działa do końca w ten sposób. Gdy człowiek rygorystycznie przestrzega swojej polityki finansowej, zarabia pieniądze, oszczędza je, następnie rozsądnie je wydaje, to jest to normalne postępowanie, nigdy mu coś takiego nie zaszkodzi. Jednak staje się to problemem wtedy, gdy takie zachowanie jest dla niego priorytetem, gdy taki człowiek jest w stanie dla pieniędzy wyrzec się miłości do bliskiej mu osoby, dzieci i w ogóle wyrzec się tego uczucia. Staje się to niebezpieczne, gdy wewnątrz nas dochodzi do pewnej zmiany głównej orientacji życiowej. Chodzi mi o to, że to nie jest niebezpieczne, dopóki pieniądze są wtórne i człowiek może się ich wyrzec dla miłości, poświęcić cokolwiek w imię miłości.
Z duchowością sprawy mają się bardzo podobnie. Na czym polega umiejętność poświęcenia swoich zasad duchowych? Dochodzi do tego wtedy, gdy ktoś jest gotowy wewnętrznie na przebaczenie czegokolwiek innemu człowiekowi nawet wtedy, gdy inna osoba nie ma racji. Jest to zdolność do uświadomienia sobie, że miłość jest ważniejsza niż nasze poczucie racji i sprawiedliwości. Gdy duchowość zajmuje stanowisko nadrzędne w naszym systemie wartości, dochodzi do tego, że stawiamy poczucie sprawiedliwości od poczucia miłości. Duchowość może być szkodliwa dla człowieka wtedy, gdy on uprawia jakiekolwiek praktyki duchowe albo religijne i przeznacza miłości drugorzędne miejsce w swoim życiu. Tak się dzieje w życiu fanatyków religijnych, gdy ich zasady religijne i duchowe stają się ważniejsze od ich życia, miłości i czegokolwiek innego, co w ich życiu ma miejsce. Tak się dzieje u ludzi, którzy są przesadnie przywiązani do swoich zasad i wysoko sobie cenią zagadnienia moralne. Często uważają oni, że zasady moralne nie mogą być pogwałcone nawet w obliczu śmierci. Właśnie to jest tą niezauważalną granicą, po przekroczeniu której człowiek nie dostrzega nawet jak wyrzeka się Boga w imię swoich koncepcji życiowych i bogactwa duchowego.
Rami Bleckt: Zdarzało mi się spotykać ludzi z poważnymi problemami psychicznymi, mimo że nie byli oni fanatykami religijnymi. Często zajmowali się pewnymi praktykami ezoterycznymi i mistycznymi o pochodzeniu wschodnim.
Siergiej Łazariew: Przytoczę następujący przykład: człowiek przyszedł do szkoły, aby pobierać nauki. Zaczyna od pierwszej klasy, potem stopniowo będzie się uczył w drugiej i trzeciej klasie. Podczas przerwy zagaduje go kolega: “Nie uwierzysz, co się stało! Wskoczyłem do pobliskiego uniwersytetu i byłem na wykładach dla trzeciego roku. Słyszałem tam o wielu ciekawych rzeczach! Zostaw szkołę, nie potrzebujesz jej, lepiej od razu biegnij na uniwersytet!”. Wiadomo, jaki będzie tego skutek. Otóż zmierzam do tego, że aby rzeczywiście pojąć i przyswoić wiedza ezoteryczną, która dotarła do nas przede wszystkim ze Wschodu, z Indii, należy być na nią przygotowanym emocjonalnie. Po to, aby móc rozmawiać na temat jakichkowiek światów niematerialnych, o podróżach astralnych, kontaktach z innymi światami, o lataniu we śnie i na jawie itd., należy mieć za sobą, chociaż kilka “klas wykształcenia”. W danym wypadku wykształcenie oznacza doprowadzenie siebie samego do emocjonalnego ładu. Brak nienawiści, zawiści, obrażania się na innych, skąpstwa, ponurości, przeróżnych lęków i żalów — czyli stan harmonii z otaczającym nas światem. Gdy nasza dusza osiąga stan harmonii i nie ma w niej ani krzty agresji, to w takim wypadku trafiając do sfery niematerialnej i eterycznej, taka osoba nie zwariuje. Jest to rodzaj szkoły i określonego przygotowywania się, wzrastania emocjonalnego, które trwa z roku na rok, z klasy do klasy. Wiele szkół ezoterycznych proponuje okrojone informacje. Poza tym proponowana przez nie informacja nie łączy się z polem informacyjnym człowieka, który nadal obraża się na innych, skąpi, zazdrości, itd.. Taka informacja po prostu zabije człowieka o takich cechach. Czym się skończy dla takiego człowieka poświęcenie w największe tajemnice ezoteryki? Tym, że taki człowiek zbuduje pewną blokadę na dostępną dla niego informację. Będzie on przez lata uczęszczał do szkoły ezoterycznej i nie będzie po nim widać żadnego skutku. W pewnym stopniu to stanie się te jego ratunkiem od zagłady bądź utraty zmysłów. Dlatego też większość szkół ezoteryki daje określoną wiedzę tylko pozornie, bo tak naprawdę adepci takich szkół często nie mają nic oprócz kumulacji określonych problemów. Teoretycznie można się dostać z pierwszej klasy podstawówki prosto na ławę uniwersytecką, jednak nie jest to droga, która jest dostępna dla każdego.
Czym jest gotowość poświęcenia swoich zasad duchowych? Jest to nasza wewnętrzna gotowość na wybaczenie, nawet wtedy, gdy taki człowiek nie ma racji, jest to nasza wewnętrzna zdolność do uświadomienia sobie, że miłość jest ważniejsza niż nasze poczucie racji i sprawiedliwości.
Rami Bleckt: Jakie, Pana zdaniem emocje oraz myśli we współczesnym społeczeństwie najwięcej szkodzą rozwojowi w sobie Miłości Bezwarunkowej?
Siergiej Łazariew: Chodzi o to, że im bliżej jesteśmy miłości, tym niebezpieczniejsze i agresywniejsze są nasze emocje. Oznacza to, że najbardziej niebezpieczne emocje są te, które odczuwamy w kierunku tych ludzi, których kochamy. Odczuwane w kierunku rodziców, braci, sióstr, siebie samego, dzieci i naszego partnera emocje nienawiści, jak również obrażanie się na nich i odczuwanie nienawiści w ich kierunku są szczególne niebezpieczne. Gdy zazdrościmy i obrażamy się na kogoś, kto mieszka “w sąsiedniej wiosce”, jest to całkiem inna sprawa, natomiast gdy odczuwamy negatywne emocje w kierunku bliskich nam osób, jest to bardzo niebezpieczne w skutkach. Gdy obrażamy się na naszych rodziców lub na samego siebie — jest to katastrofalne w skutkach. Oznacza to, że nie chodzi o samą emocję, tylko przede wszystkim o to, w kierunku jakiej osoby odczuwamy określone emocje.
Fragment czasopisma “Dziękczynienie z miłością”, numer 1.
Kocham tego człowieka. “W ludzkiej miłości, miłości do pieniędzy, do jedzenia albo do innego człowieka — zawsze istnieje element miłości do tego, co jest Boskie.” Otóż to.